Plagiat Roku ∆
W tym roku za plagiat roku należy uznać oczywiście kompozycję formacji Metallica pod tytułem "The Day That Never Comes" z jej nowego albumu "Death Magnetic", który to został wydany 12 września i od tego czasu zdołał w naszym kraju osiągnąć już status
A dlaczego? Ano dlatego, że wystarczy posłuchać "Enigmatism" pochodzącego z albumu Mike'a Oldfielda a wydanego już w roku 1999 o tytule "Guitars". Nie trzeba być muzykiem wykształconym profesjonalnie, aby móc rozpoznać, że w dużej mierze to jest praktycznie jedno i to samo
Chinese Plastic Piece Of Shit ∆
23 listopada 2008 roku Axl Rose wydał był w końcu pod szyldem Guns N' Roses długo zapowiadaną
Album ten składa się z 14 utworów. Dobry jest tylko jeden a do słuchania nadaję się jeszcze jeden inny. Czyli 2 z 14, a co daje nieco ponad 14 procent materiału. Utworem niezłym jest "This I Love"; natomiast tym dobrym "Madagascar", zawierający liczne sample: począwszy od przemówienia Martina Luthera Kinga "I Hava A Dream" a na linijce wypowiadanej przez postać graną przez Willema Dafoe w filmie "Mississippi Burning". Przy czym wersja studyjna piosenki "Madagascar" wypada dosyć blado w porównaniu z tym jak potrafi być ona zagrana na żywo- zwłaszcza jeśli ma się w pamięci wprost bombowy występ reaktywowanej kapeli G N' R w jej kolejnym składzie z 29 sierpnia 2002 roku na rozdaniu muzycznych
A rzekomo sama
Gratulujemy
KULT Do Kwadratu ∆
28 i 29 października w poznańskim klubie Eskulap odbyły się w dwa wieczory z rzędu koncerty formacji KULT. Jak zwykle o tej porze roku, występy te miały miejsce w ramach Pomarańczowej Trasy
Po pierwsze i najważniejsze: polecamy uczestnictwo w koncertach jednej i tej samej formacji dzień po dniu. To wcale nie jest nudne, wręcz przeciwnie, ale zrozumieć to można dopiero po empirycznym doświadczeniu takiego podwójnego występu
Następnie, na plus należy zaliczyć wyśmienite wizualizacje- można powiedzieć, że to niby banał, ale jak się poguje do tekstu "kaseta!, kaseta!; kaseta!, kaseta!" i widzi gigantyczną kasetę magnetofonową obracającą się za plecami zespołu, to jest to dodatkowa atrakcja. Także możliwość podziwiania "zbudowanych fabryk", "ustawionych kominów" i innych drabinów [powycinanych zapewne ze starych czarno-białych kronik filmowych], sprawia, że 397 z kolei "Wódka" w życiu nabiera nowego smaku
I także światła były dobrze operowane. Włączenie stroboskopu na początku piosenki "Goopya Peezda" uświadomiło nam oczywistą oczywistość: Peezda jest utworem z gatunku techno, dla zmylenia zamaskowanym gitarami na hard rock! A napierdalanie się w młynie ze stroboskopowymi efektami to wyśmienita zabawa!
Niestety co do warstwy audio, to z sekcją dęta [zubożoną o Banana] był problem- bo dopóki grał jeden to było go słychać, ale jak dołączali się pozostali to zamiast muzyki tworzony był jazgot ciągły. W dodatku czasami nie szło nawet zrozumieć słów i momentami nie wiedzieliśmy, który wers piosenki w danej chwili jest śpiewany przez Kazika. Niezrozumiałe dla nas było także nie zagranie przez KULT utworu "Studenci" w jakby nie było klubie studenckim, szczepionym dupami z wielkim akademikiem. Przecież liczba studentów na sali musiała być znacznie powyżej przeciętnej
Na zakończenie naszej krótkiej relacji musimy jeszcze wspomnieć o supporcie. Był nim Plagiat199 z fantastycznie ruszającą się na scenie wokalistką w osobie Magdaleny Czomperlik
Siku! ∆
17 października 2008 roku została przyznana kolejna
Przesłuchaliśmy więc obie jej dotychczasowe
Po dogłębnej i powtórzonej analizie wiemy już, że prawidłowa gradacja artystyczna wyglądała w tym przypadku w sposób następujący:
Jeżeli natomiast chodzi o ten suplement, to można na nim usłyszeć zapis występu na żywo, w ramach którego artystka na scenie najwyraźniej zrobiła siku. Także słowo "awaria" w tytule jej ostatniego albumu trafnie oddaje to, co dzieję się w mózgu słuchacza tego wydawnictwa fonograficznego pani Peszek
Gratulujemy
The Slip ∆
22 lipca pojawił się nowy album Nine Inch Nails. Ale nie w sklepach w formie
"The Slip" ["HALO 27"] dostępny jest formatach: MP3 [LAME V0 VBR], bezstratnych jakościowo M4A oraz FLAC, a także w jakości wyższej od CD-Audio bo we FLAC oraz WAVE z parametrami 24bit / 96kHZ
I co- można tak? A no można- nie informować fanów ani nie wysyłać zapowiedzi do mediów, że się wypuszcza nowy album tylko po prostu go opublikować i tym samym zaoszczędzić na reklamie, zaczynając zarabiać dopiero po dwóch miesiącach z momentem wypuszczenia limited edition
Fala Za Falą Goniona Falą ∆
No i stało się. 28 maja Metallica nawiedziła ponownie Polskę, a my po raz pierwszy widzieliśmy ich na żywo. Miejscem akcji był Stadion Śląski w Chorzowie, ale po kolei
Z dworca PKP w Katowicach środkami komunikacji miejskiej w godzinach popołudniowych ciągnęły na stadion całe tabuny ludzi. Ale co tam z dworca!- już w autobusach na naszych osiedlach widać było, że młodzież jedzie właśnie tam gdzie my. A w pociągu w przedziale usiadł z nami 40-letni koleś w skórze z ćwiekami [mówiący potem przez telefon, że "dzisiaj spotkanie odpada, bo jadę właśnie z córką" wiecie gdzie] oraz parka tylko z pozoru hip-hopowców [bo potem z tych swoich workowatych spodni oboje wyjęli i oglądali bilety na wiecie co]. I tak było w zasadzie w całym naszym wagonie, co było ogólnie widać i słychać
I teraz istotna dla naszej relacji informacja, zwłaszcza dla tych co nie mieszkają na Śląsku: Chorzów zaczyna się tam gdzie się kończą Katowice, a czego tak naprawdę nie widać. Zamiast więc telepać się autobusem na miejsce Rzezi Niewiniątek [co wyjaśnimy później], poszliśmy z buta. Bo było dla nas jasne, że jak te kilkadziesiąt tysięcy ludzi wypierdoli po koncercie ze stadionu, to jedynie wszystkie tramwaje świata mogłyby ich pomieścić- a wracanie po ciemku w obcym mieście z nadzieją na złapanie wczesnego pociągu jest zadaniem raczej trudnym. Pozwiedzaliśmy więc sobie tamtejsze tereny parkowe, zapamiętując dokładnie punkty charakterystyczne na przewidywanej trasie powrotnej
Na miejscu niespodzianka: okazało się, że nie można wnosić napojów na obiekt; ale organizator w swojej przezorności informację o tym, iż na jego terenie nie jest prowadzona
W ramach supportu zagrały formacje Mnemic i Machine Head. Pierwsi całkowicie dla nas obcy a drudzy znani nam z utworu "All In Your Head" oraz nieziemsko klimatycznego intro albumu "Supercharger", z którego to pochodzi wspomniany utwór. I to by było na tyle o nich, no bo nie oszukujmy się, że jechalibyśmy setki kilometrów pociągiem dla kogoś innego niż Metallica, zespół który był wielokrotnie
Polska Ojczyzna Robotów: Czy gdzieś tutaj można kupić piwo?
Ochroniarz: Nie
Polska Ojczyzna Robotów: A dlaczego? Przecież w zeszłym roku na Linkin Park było pełno namiotów z browarem?
Ochroniarz: No właśnie- i ci się potem działo?
Polska Ojczyzna Robotów: [nie wiemy co się działo, bo jakby nie było to w sumie urwaliśmy się w połowie i nie po to wtedy przejechaliśmy tyle kilometrów, żeby potem jeszcze stać w jakiś ogonkach po piwo z kija]
Przechodząc zatem do gwiazdy wieczoru, to zadaliśmy sobie trud przeciśnięcia się na koronę stadionu i policzenia wszystkich uczestników imprezy. Niestety, jako że oni ciągle przemieszczali się w sposób złośliwy, to co rusz myliliśmy się przy 22-23 tysiącach i musieliśmy zaczynać od nowa. Ostatecznie wyszło nam, że był tam każdy, kto być powinien. No dobrze, skłamaliśmy- ludzi było znacznie więcej. Bo przecież na jakieś 2 tygodnie przed imprezą, można było kupić bilety na nowoutworzone sektory, znajdujące się zupełnie po bokach sceny. Ale parcie na
Gdy już staliśmy mniej więcej na środku stadionu zadawaliśmy na około rzeczowe pytanie o to, "gdzie tu będzie młyn?". Niestety poza frontem przy scenie, takich miejsc nie da się chyba nigdy przewidzieć zawczasu. I tak stojąc i dyskutując między sobą o przyszłości
I w końcu jest! To pierwsze dźwięki puszczanego z taśmy Ennio Morricone czyli jego ponadczasowe "The Ecstasy Of
Co do dalszego przebiegu imprezy to na pewno warto odnotować efekty pirotechniczne przy "One". Co innego jak się ogląda jakąś transmisję na ekranie z np. Rock Am Ring, a co innego jak czuje się ma skórze podmuchy buchającego przy scenie ognia. Także widowiskowy był jeden masowy upadek tłumu, gdy glębę zaliczyło może nawet z 2-3 tysiące osób stojących w centrum [w tym my]- po prostu fala od przodu przygniotła tych stojących dalej i nie było za bardzo jak wstać z takim ciężarem na sobie. Trochę to trwało zanim zaczęto podnosić tych na brzegach umożliwiając samodzielne powstanie tym ze środka. Była to sytuacja ogólnie nieprzyjemna, lecz wrażenie mimo wszystko nieziemskie [ale taka jakaś panika tłumu to musi jednak być coś strasznego]. Także magiczny moment można było sobie indywidualnie wyczarować poprzez uklęknięcie [celem zawiązanie sobie buta]- w jednej chwili człowiek uczestniczy w koncercie, a w drugiej znika w całkowicie czarnej ciasnej przestrzeni, do której dochodzi jedynie stłumiony hałas zamiast muzyki. Po prostu pełny surrealizm [i przedsmak tego jak zapewne wygląda śmierć poprzez stratowanie]
James Hetfield: Raise your hand if you've seen Metallica before!
Stadion: Yeeeah...!!!
James Hetfield: Bullshit! You're just raising your hand because you don't want to look like a dick
A wracając do repertuaru: to i tak wiadomo, że kluczem zawsze jest setlista i nam akurat w większości odpowiadała, chociaż szału nie było. Bo na przykład pominięta została w całości
A po koncercie- no cóż. Plan szybkiego dotarcia na dworzec celem złapania pociągu powrotnego odjeżdżającego po północy okazał się całkowicie nierealny. Zanim dostaliśmy się poza bramę obiektu to minęło sporo czasu. I tak jak podejrzewaliśmy, ciepło w tych naszych t-shirtach to było nam na płycie, a poza nią to było już o wiele chłodniej. Tak więc aby się co nie co ogrzać, sunęliśmy chodnikiem razem z rzeką ludzi, wśród której to dało się słyszeć fana skandującego nazwę swojego zapewne ulubionego zespołu: "Mjetalika!" plus jeszcze jakieś inne krzaczki pisany cyrylicą. No a potem super niespodzianka: nasza trasa powrotna była odgrodzona taśmami i pilnowana przez policję. No i jak się do kierującego ruchem podchodziło i pytało "którędy na dworzec PKP?" to było znać, że to nie pierwsze pytanie o tej treści tego wieczoru kierowane do mundurowych. W sumie wina organizatora, że nie postawił oznaczeń- gdyby to zrobił to może byśmy się chwilę później nie zgubili w tym okolicznym parku
Ale w końcu jakoś udało nam się dotrzeć, lecz nie na dworzec tylko do TESCO znajdującego się po drodze- oczywiście z niewłaściwej bo z tej zamkniętej strony. No bo przecież, że pociąg już dawno odjechał, bo czy mogło być inaczej? No więc nie pozostawało nam nic innego jak właśnie zboczyć lekko z trasy i wejść do środka aby się ogrzać. A wewnątrz okazało się, że trwa piknik! Po prostu piknikowa atmosfera urządzona przez fanów Metallici i kierownictwo marketu, które to najwyraźniej nie wie, że jak na trasie z punktu A [stadion] do punktu B [dworzec] znajduje się punkt C [TESCO], to jakaś część z tych kilkunastu tysięcy ludzi przemieszczających się między A i B, odwiedzi także C. I tak to staliśmy w kolejce jak za komuny do dwóch czynnych kas, zeżrawszy w międzyczasie całe zakupione jedzenie; podobnie jak reszta piknikowiczów byliśmy kasowani za puste opakowania i podarte papierki. No a potem te tłumy zakupowiczów rozlały się po głównym holu, aby zalec gdzie popadnie. Niniejszym przekazujemy szczere wyrazy współczucia dla nocnej i porannej zmiany tej hali
Gdy już nasze zmarznięte ciała dotarły na ten mityczny dworzec [bo nasze umysły wciąż jeszcze były gdzieś tam w okolicach
Na pociąg powrotny musieliśmy czekać aż do 5 rano- i były to koszmarne godziny, potem już nawet łażenie zamiast siedzenia nie pomagało. Być może trzeba było jednak się nachlać, co by ułatwiło zaśnięcie w parkowych krzaczorach albo chociażby na torach? Zresztą nie tylko nam przestała się udzielać atmosfera Pikniku Bis- tłum topniał stopniowo, ale nawet odjazd naszego tak późnego [a raczej wczesno porannego] pociągu nie zakończył okupacji dworca przez przysypiających fanów metalu. A we wagonie powtórzyła się sytuacja z dojazdu- tylko tym razem było strasznie cicho i spokojnie. A że nie mieliśmy zagłówków, które byłyby nam wtedy bardzo pomocne w zasłużonym wypoczynku- so fuckin' what?
Czesław Śpiewa ∆
7 kwietnia Czesław Mozil wydał swój pierwszy solowy album, pod pseudonimem Czesław Śpiewa
Przesłuchaliśmy to wydawnictwo
Czesław, prosimy
Nie śpiewaj